" Toruń - gotyk na dotyk "

Opublikowano: 2025-04-10 22:43, Numer artykułu: 96632 , Autor: J.Szałkowska

5 kwietnia br. wybraliśmy się wraz z grupą młodzieży z innych bydgoskich szkół na rajd do Torunia. „Gotyk na dotyk” hasło promujące tę niezwykłą miejscowość było dla nas inspiracją i celem eskapady.

Podróż pociągiem stanowiła dla wielu uczestników niezłą frajdę. Ten ekologiczny środek transportu jest wygodną alternatywą dla auta lub autokaru.

Wycieczkę zaczęliśmy od tarasu widokowego znajdującego się na Kępie Bazarowej, skąd rozciąga się – bez wątpienia – jeden z najpiękniejszych widoków polskich miast: panorama gotyckiego, ceglastego Torunia z dążącymi ku górze strzelistymi wieżami świątyń  i ratusza. Obowiązkowym punktem każdej wycieczki do grodu Kopernika jest Krzywa Wieża. Zatrzymaliśmy się na dłużej przy tej wyjątkowej budowli, by potem przyjrzeć się z bliska rozłupanym murom miejskim i zgłębiać przyczyny ukrycia w nich wnętrzu kamieni. Przez Łuk Cezara wkroczyliśmy w pobliże rynku i wąskimi uliczkami podążyliśmy ku kamienicy należącej do rodziny Wielkiego Astronoma. Potem udaliśmy się do katedry, pięknego, typowo gotyckiego kościoła ze smukłymi oknami wypełnionymi kolorowymi witrażami. Na sam koniec pokłoniliśmy się Mikołajowi Kopernikowi, który strzeże porządku na toruńskim rynku. Wycieczkę zakończyliśmy w obrębie ratusza otoczeni ceglastymi ścianami tej wyjątkowej budowli tak ściśle związanej z kalendarzem.[1] Krótki quiz wyłonił najuważniejszego słuchacza przewodnickich opowieści. Został nim Julian Haj Bakri z klasy VIII a. Obdarowani piernikami w czekoladowej polewie, popularnymi „Katarzynkami” (od imienia pewnej mieszczki, jak głosi legenda), wróciliśmy do Bydgoszczy, pokonując pięćdziesięciokilometrową trasę wyznaczoną żelaznymi szynami.

Wiatr, zimno, śnieg, deszcz to były wyzwania, z którymi tego dnia przyszło nam się zmierzyć. Nie stanowiły one jednak przeszkody dla kontemplowania gotyckiej urody Torunia.



[1] Jedna wielka wieża, czyli najstarsza część Ratusza, symbolizuje jeden rok. Cztery małe wieżyczki na narożnikach budowli, oznaczają cztery pory roku. Wewnątrz znajduje się dwanaście wielkich sal, bo rok ma tyle miesięcy. Pięćdziesiąt dwie mniejsze sale są jak tygodnie w roku. Do tego potrzebne było tyle okien, ile dni ma cały rok! Oto toruński kalendarz. Stał się on powodem do dumy dla burmistrza i całego Torunia.

Był tylko jeden mały kłopot. Co z rokiem przestępnym? I z tym sobie poradzono! Raz na cztery lata wzywano murarza, który od strony dziedzińca wykuwał małe okienko. Z końcem roku zamurowywał je na kolejne trzy lata, a potem zaczynał pracę na nowo.